• ORĘDZIE OJCA ŚWIĘTEGO NA XXXI ŚWIATOWY DZIEŃ CHOREGO (11 LUTEGO 2023 R.)

ZESPÓŁ KEP ds. SŁUŻBY ZDROWIA

Krajowe Duszpasterstwo Służby Zdrowia

Miesiąc: luty 2024

Papież w orędziu na Światowy Dzień Chorego: Uleczmy rany samotności i izolacji poprzez relacje

Troszczmy się o tych, którzy cierpią i są samotni, być może zepchnięci na margines i odrzuceni. Z wzajemną miłością, którą Chrystus Pan daje nam w modlitwie, a zwłaszcza w Eucharystii, uleczmy rany samotności i izolacji. I w ten sposób współpracujmy, aby przeciwdziałać kulturze indywidualizmu, obojętności, odrzucenia, oraz rozwijać kulturę czułości i współczucia – napisał papież Franciszek w orędziu na XXXII Światowy Dzień Chorego, który będziemy obchodzić 11 lutego, we wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Lourdes.

Publikujemy pełny tekst orędzia:

„Nie jest dobrze, by człowiek był sam”.
Leczyć chorego poprzez leczenie relacji

„Nie jest dobrze, by człowiek był sam” (Rdz 2, 18). Od początku Bóg, który jest miłością, stworzył człowieka dla komunii, wpisując w jego istotę wymiar relacji. W ten sposób nasze życie, ukształtowane na obraz Trójcy Świętej, jest powołane do pełnego realizowania się w dynamizmie relacji, przyjaźni i wzajemnej miłości. Jesteśmy stworzeni, by przebywać razem, a nie samotnie. I właśnie dlatego, że ów projekt komunii jest tak głęboko wpisany w ludzkie serce, doświadczenie opuszczenia i samotności przeraża nas i okazuje się dla nas bolesne, a nawet nieludzkie. Staje się ono jeszcze bardziej dotkliwe w czasie słabości, niepewności i poczucia braku bezpieczeństwa, często spowodowanych wystąpieniem jakiejś poważnej choroby.

Myślę na przykład o tych, którzy byli przerażająco samotni podczas pandemii Covid-19: pacjentach, którzy nie mogli przyjmować odwiedzających, ale także pielęgniarkach, lekarzach oraz o personelu pomocniczym, wszystkich przeciążonych pracą i odizolowanych na oddziałach zamkniętych. I oczywiście nie zapominajmy o tych, którzy musieli samotnie stawić czoła godzinie śmierci, wprawdzie pod opieką personelu medycznego, ale z dala od swoich rodzin.

Jednocześnie, ze smutkiem dzielę cierpienie i samotność tych, którzy z powodu wojny i jej tragicznych następstw, znajdują i się bez wsparcia i pomocy: wojna jest najstraszniejszą z chorób społecznych, a osoby najsłabsze płacą za nią najwyższą cenę.

Trzeba jednak podkreślić, że nawet w krajach, które cieszą się pokojem i większymi zasobami, czas starości i choroby jest często przeżywany w samotności, a niekiedy wręcz w opuszczeniu. Ta smutna sytuacja jest przede wszystkim konsekwencją kultury indywidualizmu, która wychwala wydajność za wszelką cenę i kultywuje mit efektywności, stając się obojętną, a nawet bezlitosną, gdy ludzie nie mają już siły, by dotrzymać kroku. Staje się wtedy kulturą odrzucenia, w której „ludzie nie są już postrzegani jako podstawowa wartość, którą należy szanować i chronić, szczególnie jeśli są ubodzy lub niepełnosprawni, jeśli «nie są jeszcze potrzebni» – jak dzieci nienarodzone – lub «nie są już potrzebni» – jak osoby starsze” (Enc. Fratelli tutti, 18). Niestety, logika ta przenika również niektóre wybory polityczne, które nie potrafią w centrum umieścić godności osoby ludzkiej i jej potrzeb, oraz nie zawsze sprzyjają strategiom i zasobom niezbędnym do zapewnienia każdej istocie ludzkiej podstawowego prawa do zdrowia i dostępu do leczenia. Jednocześnie, porzucanie osób słabych i ich samotność są potęgowane także przez ograniczenie opieki wyłącznie do usług zdrowotnych, bez mądrego wspierania ich przez „przymierze terapeutyczne” między lekarzem, pacjentem i członkiem rodziny.

Warto, abyśmy raz jeszcze usłyszeli to biblijne słowo: nie jest dobrze, by człowiek był sam! Bóg wypowiada je na samym początku stworzenia, i w ten sposób ukazuje nam głęboki sens swojego planu dla ludzkości, ale jednocześnie, ukazuje śmiertelną ranę grzechu, którą wprowadzamy rodząc podejrzenia, pęknięcia, podziały, a zatem izolację. Grzech dotyka człowieka we wszystkich jego relacjach: z Bogiem, z samym sobą, z innymi, ze stworzeniem. Taka izolacja sprawia, że zatracamy sens istnienia, odbiera nam radość miłości i sprawia, że doświadczamy przytłaczającego poczucia samotności we wszystkich kluczowych etapach życia.

Bracia i siostry, pierwszą formą opieki, jakiej potrzebujemy w chorobie, jest bliskość pełna współczucia i czułości. Dlatego opieka nad chorym oznacza przede wszystkim troskę o jego relacje, wszystkie jego relacje: z Bogiem, z innymi – rodziną, przyjaciółmi, pracownikami służby zdrowia – ze stworzeniem, z samym sobą. Czy jest to możliwe? Tak, jest to możliwe i wszyscy jesteśmy wezwani do zaangażowania się, aby tak się stało. Spójrzmy na obraz Dobrego Samarytanina (por. Łk 10, 25-37), na jego zdolność do zwolnienia kroku i stania się bliźnim, na czułość, z jaką koi rany cierpiącego brata.

Pamiętajmy o tej centralnej prawdzie naszego życia: przyszliśmy na świat, ponieważ ktoś nas przyjął, jesteśmy stworzeni do miłości, jesteśmy powołani do komunii i braterstwa. Ten wymiar naszego jestestwa podtrzymuje nas szczególnie w okresach choroby i słabości, i jest pierwszą terapią, którą musimy wszyscy razem zastosować, aby uleczyć choroby społeczeństwa, w którym żyjemy.

Wam, którzy doświadczacie choroby, czy to przejściowej, czy przewlekłej, chciałbym powiedzieć: nie wstydźcie się swojego pragnienia bliskości i czułości! Nie ukrywajcie go i nigdy nie myślcie, że jesteście ciężarem dla innych. Sytuacja osób chorych zachęca wszystkich do zahamowania nadmiernego tempa, w którym jesteśmy zanurzeni, i do odnalezienia siebie.

W tym okresie zachodzących zmian, w którym żyjemy, szczególnie my chrześcijanie, jesteśmy wezwani do przyjęcia współczującego spojrzenia Jezusa. Troszczmy się o tych, którzy cierpią i są samotni, być może zepchnięci na margines i odrzuceni. Z wzajemną miłością, którą Chrystus Pan daje nam w modlitwie, a zwłaszcza w Eucharystii, uleczmy rany samotności i izolacji. I w ten sposób współpracujmy, aby przeciwdziałać kulturze indywidualizmu, obojętności, odrzucenia, oraz rozwijać kulturę czułości i współczucia.

Chorzy, słabi, ubodzy są w sercu Kościoła i muszą być także w centrum naszej ludzkiej uwagi oraz duszpasterskiej troski. Nie zapominajmy o tym! Powierzmy się Najświętszej Maryi Pannie, Uzdrowieniu Chorych, aby wstawiała się za nami i pomagała nam być twórcami bliskości i relacji braterskich.

Rzym, u Świętego Jana na Lateranie, dnia 10 stycznia 2024 roku.

Żródło: KEP

Bp Kamiński: Chorzy i cierpiący są w sercu Kościoła

W perspektywie naszej pracy i codziennego zajmowania się drugim człowiekiem, ten słaby, chory, niedomagający, zagubiony, powinien być na pierwszym miejscu – mówił bp Romuald Kamiński, przewodniczący Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Służby Zdrowia, podczas konferencji prasowej przed XXXII Światowym Dniem Chorego, który obchodzony jest w Kościele powszechnym 11 lutego, we wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Lourdes.

Bp Kamiński zaprezentował orędzie papieża Franciszka na XXXII Światowy Dzień Chorego, zatytułowane: „Nie jest dobrze, by człowiek był sam. Leczyć chorego poprzez leczenie relacji”. Przyznał, że Ojciec Święty uwrażliwia nas na potrzebę bliskości, gdyż nie jest dobrze, jeśli człowiek pozostanie w chorobie sam. „Ojciec Święty zwraca uwagę na to, że w dzisiejszych czasach – i to nie na przestrzeni jednego roku czy ostatnich lat – bardzo mocno rozwinął się indywidualizm. Jesteśmy ponad stan, ponad potrzebę zapatrzeni w siebie. Bardziej obchodzą nas nasze interesy doczesne, niż spojrzenie na całość naszego życia, gdzie trzeba by uwzględnić drugiego człowieka” – mówił.

„Ojciec Święty zwraca w orędziu uwagę na to, że wszyscy idziemy jedną drogą przez życie. Ale – w ubiegłym roku zwracał na to uwagę i teraz do tego wraca – na tej samej drodze mogą być różne prędkości, bo nie wszyscy mamy taką samą kondycję. I to jest normalne. Trzeba tutaj szczególnie zwrócić uwagę na to, że powinniśmy się w jakiś sposób wzajemnie komunikować: dlaczego ten, kto ruszył ze mną w tę drogę, zostaje” – zaznaczył bp Kamiński. „Trzeba jednak mieć oczy i serce otwarte i czuć tę drogę drugiego człowieka, żeby nie dopuścić do czegoś takiego, jak izolacja, opuszczenie. Ojciec Święty nawiązuje do tego, że powinniśmy postępować w stylu Pana Boga”, „a to jest: bliskość, współczucie i czułość” – mówił hierarcha.

Dodał, że papież Franciszek zwraca w tym roku uwagę, iż coraz bardziej cierpimy na izolację spowodowaną wojnami, ale także wywołaną przez starość. „Ciągle pokutuje to, że liczą się tylko mocni, sprawni” – przyznał.

Bp Kamiński zauważył, że Papież kieruje naszą uwagę na wyjątkową aktualność przypowieści o Dobrym Samarytaninie. „Dzięki takiemu funkcjonowaniu, na wzór tego, co się wydarzyło w tej przypowieści, jest możliwe, że każdego dnia dobro będzie przezwyciężało zło” – zauważył. Podkreślił, że chorzy, niesprawni, ci, którzy, cierpią, przeżywają jakieś trudności, są w sercu Kościoła. „Pan Jezus nam to pokazał, że przez cierpienie zbawił świat” – dodał. „My naśladujemy Pana Jezusa i dlatego nikt nie powinien się dziwić, że w perspektywie naszej pracy i codziennego zajmowania się drugim człowiekiem, ten słaby, chory, niedomagający, zagubiony, powinien być na pierwszym miejscu” – przyznał.

Dr hab. n. med. Adam Kobayashi, prof. UKSW, kierownik Zakładu Farmakologii i Farmakologii Klinicznej Wydziału Medycznego. Collegium Medicum UKSW, przyznał, że „pacjent i lekarz tworzą szczególną relację, to nie jest relacja stricte biznesowa. Musimy pamiętać o tym, że pacjent, który do nas przychodzi, deklaruje chęć nawiązania jakiegoś przymierza, które musi być oparte na wzajemnym zaufaniu”. Prof. Kobayashi ocenił, że bardzo ważna jest relacja z rodzinami, która została zaburzona przez pandemię koronawirusa.

Dr hab. n. med. Anna Różańska-Walędziak, prof. UKSW, dyrektor Instytutu Nauk Medycznych Wydziału Medycznego. Collegium Medicum UKSW, przedstawiła spojrzenie na medycynę okiem dydaktyka, przygotowującego nowe kadry medyczne. „Ważne jest, aby odnaleźć w sobie powołanie. A naszym powołaniem jest służba drugiemu człowiekowi” – podkreśliła.

Prof. Walędziak zwróciła uwagę na to, jak ważne jest, by zachęcać przyszłych lekarzy do wiary we własne przekonania i w wartości, wśród których znajduje się szacunek do drugiego człowieka.

Barbara Mazurkiewicz, wiceprzewodnicząca Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Warszawie, podkreśliła istotę holistycznej opieki nad pacjentem. „Jeśli wyleczymy ciało, a nie damy wsparcia emocjonalnego, to pacjent będzie bardzo długo dochodził do zdrowia, albo nigdy go nie osiągnie” – zaznaczyła. „Ważne jest również przygotowanie rodziny do powrotu pacjenta do domu, by dalej miał wsparcie” – dodała. Zwróciła uwagę, że relacja między pielęgniarką a pacjentem i rodziną jest relacją bezpośrednią. Podkreśliła, jak ważne dla pielęgniarek i pielęgniarzy jest bycie z pacjentem w najtrudniejszych ale i najradośniejszych chwilach życia.

Barbara Mazurkiewicz zwróciła również uwagę na postaci bł. Hanny Chrzanowskiej, pielęgniarki, i służebnicy Bożej Stanisławy Leszczyńskiej, położnej, które są wzorem służby i powołania w swoich zawodach.

Zuzanna Górska, studentka Wydziału Medycznego. Collegium Medicum UKSW, przewodnicząca Oddziału IFMSA – Międzynarodowego Stowarzyszenia Studentów Medycyny, przyznała, że niezwykle ważne jest wsparcie rodziny i przyjaciół oraz personelu medycznego. „Musimy pamiętać, że pacjenci powinni mieć w nas wsparcie, czuć od nas bliskość i współczucie” – podkreśliła.

Jarosław Fiks, dyrektor generalny Biura Rzecznika Praw Pacjenta, zauważył, że instytucja Rzecznika Praw Pacjenta powinna wspierać pacjenta. „Ta instytucja stanowi ewenement w Europie. Za każdym pismem lub telefonem, który do nas wpływa, stoi jakiś dramat, jakaś osoba. Staramy się codziennie pomóc pacjentom w jak najlepszy sposób” – zaznaczył.

Źródło: KEP

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com
Skip to content