• ORĘDZIE OJCA ŚWIĘTEGO NA XXXI ŚWIATOWY DZIEŃ CHOREGO (11 LUTEGO 2023 R.)

Krajowe Duszpasterstwo Służby Zdrowia

ZESPÓŁ KEP ds. SŁUŻBY ZDROWIA

Krajowe Duszpasterstwo Służby Zdrowia

Orędzie Papieża Franciszka na XXX Światowy Dzień Chorego

ORĘDZIE OJCA ŚWIĘTEGO NA XXX ŚWIATOWY DZIEŃ CHOREGO (11 lutego 2022 r.) „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny” (Łk 6, 36) Trwając na drodze miłosierdzia przy tych, którzy cierpią

Vatican News 

Trzydzieści lat temu św. Jan Paweł II ustanowił Światowy Dzień Chorego, aby uwrażliwić lud Boży, katolickie instytucje służby zdrowia i społeczeństwo cywilne na potrzebę zwrócenia uwagi na chorych i na tych, którzy się nimi opiekują .

Jesteśmy wdzięczni Panu za drogę, jaką przebyły w ostatnich latach Kościoły partykularne na całym świecie. Poczyniono wiele kroków naprzód, ale pozostaje jeszcze długa droga do tego, aby wszyscy chorzy, także w miejscach i sytuacjach największego ubóstwa i marginalizacji, otrzymali potrzebną im opiekę zdrowotną, a także opiekę duszpasterską, aby mogli przeżywać czas choroby w zjednoczeniu z Chrystusem ukrzyżowanym i zmartwychwstałym. Niech trzydziesty Światowy Dzień Chorego, którego kulminacyjne obchody, z powodu pandemii, nie będą mogły odbyć się w Arequipie w Peru, lecz w Bazylice św. Piotra na Watykanie, pomoże nam wzrastać w bliskości i służbie chorym i ich rodzinom.

1. Miłosierni jak Ojciec

Temat wybrany na ten trzydziesty Dzień Chorego: „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny” (Łk 6, 36), skłania nas przede wszystkim do zwrócenia naszego spojrzenia na Boga „bogatego w miłosierdzie” (Ef 2, 4), który zawsze patrzy na swoje dzieci z ojcowską miłością, nawet wtedy, gdy one od Niego oddalają się. Miłosierdzie, w rzeczywistości, jest par excellence imieniem Boga, które wyraża Jego naturę nie na sposób okazjonalnego uczucia, ale jako siłę obecną we wszystkim, co On czyni. Jest to siła i czułość razem. Dlatego możemy powiedzieć z zachwytem i wdzięcznością, że miłosierdzie Boże ma w sobie zarówno wymiar ojcostwa, jak i macierzyństwa (por. Iz 49, 15), ponieważ On troszczy się o nas z siłą ojca i czułością matki, zawsze pragnąc dać nam nowe życie w Duchu Świętym.

2. Jezus, miłosierdzie Ojca

Największym świadkiem miłosiernej miłości Ojca do chorych jest Jego jednorodzony Syn. Ileż to razy Ewangelie opowiadają nam o spotkaniach Jezusa z ludźmi cierpiącymi na różne choroby! On „chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach, głosząc Ewangelię o Królestwie i lecząc wszelkie choroby i dolegliwości wśród ludu” (Mt 4, 23). Możemy zadać sobie pytanie: skąd ta szczególna uwaga Jezusa wobec chorych, do tego stopnia, że staje się ona również głównym dziełem w misji apostołów, posłanych przez Mistrza, by głosić Ewangelię i uzdrawiać chorych? (por. Łk 9, 2).

XX-wieczny myśliciel podsuwa nam motywację: „Ból absolutnie izoluje i z tej absolutnej izolacji rodzi się apel do drugiego, wzywanie drugiego” . Kiedy człowiek doświadcza słabości i cierpienia we własnym ciele z powodu choroby, jego serce staje się cięższe, wzrasta lęk, mnożą się pytania, coraz bardziej palące staje się pytanie o sens wszystkiego, co się dzieje. Jakże nie wspomnieć w tym kontekście o wielu chorych, którzy w czasie pandemii przeżyli ostatni etap swojego życia w samotności na oddziale intensywnej terapii, z pewnością pod opieką wspaniałych pracowników służby zdrowia, ale z dala od najbliższych i najważniejszych osób w ich ziemskim życiu? Dlatego tak ważne jest, by mieć u swego boku świadków Bożego miłosierdzia, którzy za przykładem Jezusa, miłosierdzia Ojca, wylewają na rany chorych olej pocieszenia i wino nadziei .

3. Dotknąć cierpiącego ciała Chrystusa

Zaproszenie Jezusa, by być miłosiernym jak Ojciec, nabiera szczególnego znaczenia dla pracowników służby zdrowia. Myślę o lekarzach, pielęgniarkach, diagnostach laboratoryjnych, osobach asystujących w leczeniu i opiece nad chorymi, a także o wielu wolontariuszach, którzy poświęcają swój cenny czas cierpiącym. Drodzy pracownicy opieki zdrowotnej, wasza służba chorym, pełniona z miłością i kompetencją, wykracza poza granice zawodu, aby stać się misją. Wasze ręce dotykające cierpiącego ciała Chrystusa mogą być znakiem miłosiernych rąk Ojca. Bądźcie świadomi wielkiej godności waszego zawodu, a także odpowiedzialności, jaka się z nim wiąże.

Błogosławmy Pana za postęp, jaki dokonał się w naukach medycznych, zwłaszcza w ostatnich czasach: nowe technologie pozwoliły wypracować metody terapeutyczne, które są bardzo korzystne dla chorych; badania naukowe nadal wnoszą cenny wkład w pokonywanie starych i nowych patologii; medycyna rehabilitacyjna bardzo rozwinęła swoją wiedzę i umiejętności. Wszystko to jednak nie może nigdy przesłonić wyjątkowości każdego pacjenta, z jego godnością i jego słabością . Chory jest zawsze ważniejszy od jego choroby, dlatego w każdym podejściu terapeutycznym nie można pominąć wsłuchiwania się w głos pacjenta, jego historię, lęki i obawy. Nawet wtedy, gdy nie można wyleczyć, zawsze można otoczyć opieką, zawsze można pocieszyć, zawsze można sprawić, by pacjent poczuł bliskość, która świadczy o zainteresowaniu osobą bardziej niż jej chorobą. Dlatego wyrażam życzenie, aby procesy formacyjne pracowników służby zdrowia uzdalniały ich do słuchania i nawiązywania relacji.

4. Miejsca opieki, domy miłosierdzia

Światowy Dzień Chorego jest również właściwą okazją, aby skupić naszą uwagę na miejscach opieki. W ciągu wieków miłosierdzie wobec chorych doprowadziło do otwarcia przez wspólnotę chrześcijańską niezliczonych „gospód dobrego Samarytanina”, gdzie przyjmowano i leczono chorych wszelkiego rodzaju, zwłaszcza tych, którzy nie mogli znaleźć odpowiedzi na swoje potrzeby zdrowotne z powodu ubóstwa, wykluczenia społecznego lub trudności w leczeniu niektórych chorób. Największą cenę w tych sytuacjach płacą przede wszystkim dzieci, osoby starsze i najbardziej wrażliwe. Miłosierni jak Ojciec, liczni misjonarze, głosząc Ewangelię, budowali szpitale, przychodnie i ośrodki opieki. Są to cenne dzieła, dzięki którym chrześcijańska miłość nabierała kształtu, a miłość Chrystusa, o której świadczyli Jego uczniowie, stawała się bardziej wiarygodna. Myślę przede wszystkim o ludziach w najbiedniejszych częściach świata, gdzie czasami trzeba pokonywać duże odległości, aby znaleźć placówki medyczne, które pomimo ograniczonych środków oferują to, co jest dostępne. Przed nami jeszcze długa droga, a w niektórych krajach otrzymanie odpowiedniego leczenia pozostaje luksusem. Potwierdza to, na przykład, ograniczona dostępność szczepionek przeciwko Covid-19 w najbiedniejszych krajach, ale jeszcze bardziej brak możliwości leczenia chorób, które wymagają znacznie prostszych leków.

W tym kontekście chciałbym potwierdzić znaczenie katolickich instytucji opieki zdrowotnej: są one cennym skarbem, który należy chronić i wspierać; dzięki nim dzieje Kościoła wyróżniają się bliskością wobec najbiedniejszych chorych i w sytuacjach największego zapomnienia . Iluż założycieli rodzin zakonnych potrafiło wsłuchiwać się w wołanie braci i sióstr, którzy nie mieli dostępu do opieki lub byli niewłaściwie leczeni, i robili wszystko, co w ich mocy, aby im służyć! Także dzisiaj, nawet w krajach najbardziej rozwiniętych, obecność katolickich placówek sanitarnych jest błogosławieństwem, ponieważ zawsze mogą zaoferować nie tylko opiekę nad ciałem ze wszystkimi niezbędnymi kompetencjami, ale także tę dobroczynną miłość, dzięki której chorzy i ich rodziny są w centrum uwagi. W czasie, kiedy panuje kultura odrzucania, a życie nie zawsze jest uznawane za godne przyjęcia i przeżywania, te struktury, jako domy miłosierdzia, mogą być przykładem ochrony i troski o każde istnienie, nawet najbardziej kruche, od jego początku aż po naturalny kres.

5. Miłosierdzie duszpasterskie: obecność i bliskość

W ciągu tych trzydziestu lat również duszpasterstwo służby zdrowia było coraz bardziej doceniane jako niezbędna posługa. Jeśli najgorszą dyskryminacją, jakiej doświadczają ubodzy – a chorzy są ubogimi w zdrowiu – jest brak duchowej uwagi, nie możemy nie zaoferować im bliskości Boga, Jego błogosławieństwa, Jego Słowa, sprawowania sakramentów, zaproponowania drogi duchowego wzrastania i dojrzewania w wierze . W związku z tym pragnę przypomnieć, że bliskość wobec chorych i ich duszpasterstwo nie jest zadaniem tylko niektórych duszpasterzy specjalnie przygotowanych; odwiedzanie chorych jest zaproszeniem skierowanym przez Chrystusa do wszystkich Jego uczniów. Ile osób chorych i starszych mieszka w domach i czeka na wizytę! Posługa pocieszania jest zadaniem każdego ochrzczonego, który pamięta o słowach Jezusa: „Byłem chory, a odwiedziliście Mnie” (Mt 25, 36).

Drodzy bracia i siostry, wstawiennictwu Maryi, Uzdrowienia Chorych, zawierzam wszystkich chorych i ich rodziny. Zjednoczeni z Chrystusem, który bierze na siebie ból świata, niech odnajdą sens, pocieszenie i ufność. Modlę się za wszystkich pracowników służby zdrowia, aby bogaci w miłosierdzie, potrafili ofiarować pacjentom, wraz z odpowiednią opieką, swoją braterską bliskość.

Z serca udzielam wszystkim Apostolskiego Błogosławieństwa. Rzym, u św. Jana na Lateranie, 10 grudnia 2021 r., we wspomnienie Matki Bożej Loretańskiej.

Franciszek

Hiszpańscy biskupi: należy wyeliminować ból, a nie pacjenta

Archidiecezja Sewilli wydała dokument, w którym biskupi przypomnieli, że zawsze należy chronić życie, a eutanazja i wspomagane samobójstwo nie są rozwiązaniem dla cierpiących i chorych. Celem wydania opracowania jest rozpowszechnianie wiedzy na temat eutanazji. „Należy wyeliminować ból, a nie pacjenta”, a „prawdziwe współczucie jest czymś innym niż eutanazja” – napisano w piśmie.

Jak zauważa ks. Manuel Sánchez de Heredia, delegat diecezjalny ds. służby zdrowia, dokument jest konieczny, aby zapewnić podstawową wiedzę na temat procederu. Jak podkreślono w piśmie, wydanym w formie pytań i odpowiedzi, eutanazja to „praktyka daleka od najistotniejszego zadania medycyny, jakim jest zawsze powrót do zdrowia, a gdy nie jest on możliwy, leczenie i uśmierzanie bólu”. W dokumencie zaznaczono, że w tym historycznym momencie, gdy „medycyna, jak nigdy dotąd, oferuje różne alternatywy leczenia i pomocy chorym w ostatniej fazie życia”, „obrona eutanazji jest z nim szczególnie sprzeczna”.

Dokument opiera się na tekście „Siewcy nadziei”, opublikowanym przez episkopat Hiszpanii dwa lata temu. Celem jest także wytłumaczenie, czego naprawdę potrzebują cierpiący, stojący u kresu życia, a mianowicie „towarzyszenia, ochrony i pomocy, aby odpowiedzieć na podstawowe pytania egzystencji, aby stawić czoło swojej sytuacji z nadzieją oraz aby otrzymać kompetentną i ludzką opiekę”. Chodzi także o „towarzyszenie rodzinie i bliskim oraz zapewnienie pociechy duchowej”. Dlatego właśnie „wspomagane samobójstwo i eutanazja nie stanowią rozwiązań dla cierpiącego człowieka”. Obie te praktyki, jak zaznaczono, „obejmują bowiem możliwość odrzucenia osoby chorej” i ukazują „fałszywe współczucie wobec prośby o pomoc w zadaniu śmierci”.

Duszpasterstwo Służby Zdrowia podkreśla, że w społeczeństwie hiszpańskim brak jest prawdziwej debaty społecznej na temat eutanazji i wspomaganego samobójstwa, natomiast prowadzone są kampanie propagandowe na ich rzecz, oraz mowa jest o „koncepcji wolności pojmowanej jako absolutna wola, oderwana od prawdy o dobru”. W dokumencie ks. Sánchez analizuje następnie niektóre aspekty charakteryzujące te kampanie, które często mają tendencję do przedstawiania „przypadków granicznych” i posługiwania się eufemizmami takimi jak „godna śmierć”, „autonomia” czy „wyzwolenie”. Wobec tych, którzy twierdzą, że eutanazja łagodzi „nieznośne cierpienie” chorych, delegat diecezjalny ds. duszpasterstwa służby zdrowia odpowiada, że „doświadczenie kliniczne wystarczająco pokazuje, że rozwiązaniem nie jest eutanazja, lecz odpowiednia ludzka i profesjonalna opieka paliatywna”. Tym, którzy uważają, że opieka paliatywna jest oparta na litości, ponieważ wielu chorych czuje, że są ciężarem dla innych i że ich życie jest pozbawione godności, bo nie jest autonomiczne, ks. Sánchez zwraca uwagę, że „należy wyeliminować ból, a nie pacjenta” i że „prawdziwe współczucie jest innego rodzaju”.

Nawiązując do terminu „godna śmierć” używanego w znaczeniu życia o wysokiej jakości, ks. Sánchez zaznacza, że może to sugerować, że jakość życia jest warta więcej niż samo życie, a jeśli chodzi o autonomię pacjenta, w przypadku poważnej lub terminalnej choroby osoba nie zawsze ma swobodę wyboru, ponieważ jej położenie jest zależne od leków, bólu i cierpienia, a także innych okoliczności, które ograniczają jej zdolność do podejmowania decyzji.

Źródło: KAI

ZMARŁA DR URSZULA KANIK

Z żalem zawiadamiamy, że odeszła do Pana pani dr Urszula Kanik, lekarz, wieloletni kierownik poradni w Górnośląskim Centrum Medycznym w Katowcach-Ochojcu. Nastapiła zmiana daty pogrzebu ze środy 29 grudnia br., na środę 5 stycznia 2022 r., o godz. 13.00 w katedrze Chrystusa Króla w Katowicach. Polecajmu panią Urszulę Miłosierdziu Bożemu, pamiętając jej zaangażowanie w duszpasterstwo Służby Zdrowia.

Wieczny odpoczynek racz jej dać Panie….

Pani dr Uruszula Kanik – przez wiele lat była kierownikiem poradni w Górnośląskim Centrum Medycznym w Katowicach-Ochojcu. Zaangażowana w duszpasterstwo służby zdrowia archidiecezji katowickiej, w Katolickie Stowarzyszenie Lekarzy Polskich

Brała udział w Dniach Skupienia dla Kapłanów Archidiecezji Katowickiej,  prowadziła prelekcje medyczne w Domu Księży Emerytów w Katowicach   dzieląc się swoją wiedzą i doświadczeniem

Reprezentowała lekarzy – katolików w mediach (radio, prasa).

Wiele lat przygotowywała i brała aktywny udział w „Białej Niedzieli” przy Parafii Mariackiej w Katowicach gdzie chorzy mieli możliwość skorzystania z bezpłatnych podstawowych badań oraz konsultacji lekarzy specjalistów.

Zaangażowana w przygotowaniu I i II Archidiecezjalnej Pielgrzymki Chorych do Lourdes (kontrola dokumentacji medycznej, rozmowy telefoniczne i osobiste z chorymi i opiekunami, przygotowanie koniecznej a specjalistycznej opieki na miejscu n. p. dializy).

W I Pielgrzymce do Lourdes była opiekunem-lekarzem jednej  z grup.

Członkini Zarządu Oddziału Śląskiego KSLP przez 3 kadencje, pełniła funkcję sekretarza i skarbnika oddziału. W ostatniej kadencji była członkiem Komisji Rewizyjnej Oddziału Śląskiego KSLP.

Przede wszystkim oddana duszpasterstwu Służby Zdrowia. Lekarz realizujący swoje powołanie w oparciu o wartości chrześcijańskie, lekarz o prawdziwym etosie lekarskim wobec chorych i pracowników służby zdrowia, empatyczna, wrażliwa, spokojna, uśmiechnięta, pełna otwartości, cierpliwości i pokoju.

Pani Urszulo! Dziękujemy Panu Bogu za dar Pani życia i obiecujemy naszą modlitwę

NASZ ADRES


ŻYCZENIA ŚWIĄTECZNE DLA PRACOWNIKÓW SŁUŻBY ZDROWIA

ŻYCZENIA ŚWIĄTECZNE DLA KAPELANÓW

PIĘĆ ADWENTOWYCH MEDYTACJI KS. DR HAB. ARKADIUSZA WUWERA W DRODZE DO BETLEJEM

Adwent rozpoczyna nowy czas. Nie ten kalendarzowy – chronos – mierzony kartkami spadającymi z kalendarza, ale czas liturgiczny – kairos, który mierzy się głębią naszego dojrzewania.

Rośnij w tym czasie… Bądź jak drzewo, które cicho potężnieje: spokojne i piękne. O jeden słój w pniu, o jeszcze jedną zmarszczkę w kąciku oka bliżej ostatecznego spełnienia. Czas nie niszczy takich drzew, ani ludzi, którzy są im podobni. On je uszlachetnia i prowadzi do wieczności. Im głębiej w ziemię, tym wyżej – w niebo.

Apostoł Paweł powie: „Bracia, teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu!”.

Adwent to czas budzenia się ze złudzeń. Że kiedyś zacznę żyć naprawdę. Że kiedyś jeszcze będę szlachetny i dobry. Że kiedyś zbuduję dom pełen światła, gdzie co wieczór, z kochanymi połączy mnie stół… „Kiedyś…” to niewłaściwe słowo. Właśnie teraz nadeszła godzina, by zacząć: żyć, budować, być. To ostatnia szansa, by zrozumieć, że jedynie Miłość pozwala zakorzeniać się i wzrastać… Że Miłość jest mocniejsza niż czas.

W te zimowe dni wypatruj światła roratnich lampionów. Idź za nimi. Zaprowadzą cię do źródła Miłości i do sensu Czasu – w jasny, ciepły blask Bożego Narodzenia.

MYŚL PIERWSZA – GDY WYRUSZASZ W DROGĘ

Do Świąt pozostaje niewiele czasu… Niedużo go na wyszukanie porządnych prezentów, mało na przystrojenie świątecznego stołu. Jeszcze mniej na przygotowanie serca… Nie martw się. Pasterze i Trzej Królowie – zaplątani w zagonioną codzienność – też jeszcze nie wiedzą, że za kilka dni będą musieli rzucić na szalę cały dorobek życia: dobre stanowiska i wysokie pensje, przyjaciół, ojczyznę, stado owiec… Jeszcze nie wiesz, że milowymi krokami i do Ciebie zbliża się ta chwila. Na razie drży zawieszona pomiędzy komnatą Heroda i stajenką, pustą jeszcze – bez aniołów. Czeka na Twoją decyzję, na Twój wybór. Czy ocalisz Święta?

Znałem kiedyś żołnierza, który był gotów umrzeć, dlatego, że słyszał pieśń – legendę z północnego kraju i wiedział, choć niejasno, że pewnej zimowej nocy pod wygwieżdżonym niebem ludzie idą tam po śniegu, a śnieg chrzęści im pod nogami, do rozjarzonych oknami drewnianych domów. A kiedy wejdziesz, zdrożony, w krąg światła i przylgniesz twarzą do szyby, zobaczysz, że to światło bije od drzewka. Mówią też, że ta noc pachnie woskiem i zabawkami z lakierowanego drewna. I że twarze ludzkie mają tej nocy w sobie coś niezwykłego. Bo wszyscy czekają na cud.

Maryja i Józef będą wkrótce najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Póki co nie mają gdzie głowy skłonić. Wędrują w kierunku Betlejem, by ocalić Boga, który im się powierzył. Bo – co niepojęte – Bóg potrzebuje człowieka. Potrzebuje Ciebie. Nadchodzące Święta mogą stać się dniami wewnętrznego w Tobie przełomu. Na twoim czole też widzę ślady palców Stwórcy, jesteś powołany, by ocalić piękno prostoty, jesteś nosicielem piękna, które Bóg złożył w człowieku. Wbrew zakusom świata i na przekór namowom Herodów. Uwierz, wielu ludzi, którzy Cię kochają, czeka na ten cud.

A potem zdejmiesz z drzewka jakiś niepozorny przedmiot z polakierowanego drewna i podasz go dziecku zgodnie z tradycją i ceremoniałem. To właśnie ten oczekiwany moment… I przepełnia cię szczęściem odcień dziecięcych, nagle pociemniałych oczu. Ta nieznaczna zmiana barwy oczu dziecka, lżejsza od cienia chmury na łące, nie jest czymś pozbawionym wagi. Choćby była bowiem jedyną nagrodą całego roku pracy w pocie czoła albo nogi straconej na wojnie, nocnych rozmyślań, doznanych cierpień i afrontów, i tak byłbyś sowicie opłacony i porwany zachwytem. W tej wymianie zysk byłby po twojej stronie.

Chociaż w tę jedną, jedyną w roku noc nie uciekaj w nadętą i pustą dorosłość, która udaje, że lekce sobie waży i pogardza tak „dziecinnymi” rzeczami jak miłość, dobro, sprawiedliwość, Bóg i przebaczenie. Sięgnij do głębin serca, jak do studni – wydobądź stamtąd to, co zasypał piasek nieuwagi. Zbliża się oczekiwany moment –  co masz, co mógłbyś wymienić na uśmiech Dziecka?

Mój żołnierz zatem był gotów umrzeć. On, którego życiem były tylko słońce i piaski pustyni, nie wiedział nic o rozświetlonym drzewku i ledwo orientował się, w jakiej stronie leżą owe północne kraje; ale chciał bronić przed zagładą, grożącą, jak mu powiedziano, pewnej woni wosku i pewnej barwy oczu, których słabe echo przyniosły mu swego czasu wiersze, jak wiatr przynosi z daleka zapach. I czy może być ważniejszy powód, aby złożyć życie w ofierze?[1]

Zmobilizuj siły i wystaw armie ducha gotowe bronić świątecznej woni wosku istniejącej gdzieś w dalekim domu, w Twoim Domu, w Twoim Kościele, w Twoim obiecanym Niebie. Dziś podejmij decyzję. Nie poddawaj się. Walcz o ten dom, walcz o Niebo. Niech ono będzie celem, do którego dążysz ze wszystkich sił i na przekór wszystkiemu. Bo czy może być ważniejszy powód, aby złożyć życie w ofierze?

MYŚL DRUGA – GDY SZUKASZ BETLEJEM

W tradycji żydowskiej, z biblijnego nakazu, podczas świętowania najstarszy mężczyzna rodu zobowiązany był przekazać zgromadzonym haggadę – opowiadanie, w którym przypominał dlaczego i po co są święta. Dziecko pytało: „opowiedz nam dlaczego świętujemy”? A starzec snuł opowieść o Bogu i o ludziach zaplątanych w życie. Tak to mądry zwyczaj stał na straży, by świętowania nie ograniczyć do uroczystej wieczerzy, potraw, podarków, radości spotkania. Święta są przecież czymś więcej. Są dlatego, że…

Spróbuj dzisiaj ułożyć swoją własną haggadę, na swój własny użytek. To, co niewinne w Tobie, niech zada pytania o powód i cel Twojego świętowania.

Właściwej odpowiedzi szuka się długo, nieraz całe życie. By dotrzeć do niej – jak w baśniach – trzeba koniecznie spełnić kilka warunków. Pierwszy z nich to pokora – nie zawsze masz rację. Nie trzeba Boga obwiniać za swoje porażki. Drugi – zachwycenie – istniejesz, a mogło Cię nie być – masz zatem więcej, niż byś się spodziewał. Jesteś obdarowany. A po zachwycie – milczenie, bo nie wypowiesz wdzięczności. Modlitwa jest milczeniem. Na koniec radość – antidotum na zazdrość. Stan ducha ludzi wolnych od rzeczy i od winy. Ludzi, którzy dotarli do Boga. Cztery drogi, które prowadzą do Betlejem. Idąc nimi spod warstwy choinek i lampek, prezentów, jedzenia dostrzeżesz stajenkę, i Dziecię Jezus, Maryję i Pasterzy. Zrozumiesz po co, dlaczego są Święta.

MYŚL TRZECIA – GDY GOTUJESZ SIĘ NA SPOTKANIE

W noc betlejemską, z Dziewicy Maryi, narodził się Syn Boży – Zbawiciel. W tę samą noc narodzili się także powtórnie i pasterze, potem jeszcze Trzej Mędrcy i rybacy, i tylu, tylu innych. Raz spotkawszy Mesjasza, Szymon zmieni się w Piotra, Szaweł w Pawła obróci – wszyscy tak odmienieni….

Patrząc na Dziecię w żłobie, na Nauczyciela, na Konającego, czuli na sobie miłosny wzrok Boga. Słowo niosło ich wichrem, uskrzydlonych, pragnęli wzbić się wysoko. Snem i próchnem lichym wydało się im to, co było dotąd. Szczerze wierzyli, wiedzieli, gotowi byli przysiąc, że zawsze będą już tacy, jak w snach szczęśliwych, które zapraszali do siebie coraz rzadziej. Przyrzekali Dziecięciu i sobie, że przytulą żonę, przeproszą sąsiada i nigdy, już nigdy więcej, nie oszukają na wadze… Porwani przez Ducha… Na nowo ze śmierci grzechu powstali do życia.

Święty Boże, Święty, Mocny, zerwij ze mnie duszny welon zakłamania, egoizmu, trosk niepotrzebnych i fałszywych. Odkryj najbardziej skrywane pokłady cynizmu i kpiny – oręża zagubionych, odsłoń moją pychę – dławiącą niepostrzeżenie. Broń od politowania dla ludzkiej tkliwości, bo trwalsza od pamięci; od sądów niesprawiedliwych, od pożądań zbyt wielu. Trzymaj mnie, Dziecię z Betlejem, bym nie umarł za życia… Zrodzony w Betlejem – pozwól i mnie narodzić się na nowo.

MYŚL CZWARTA – NA PROGU BETLEJEMSKIEJ GROTY

Już pobrzmiewa – jak pomruk nadchodzącej burzy, która obmyje ziemię z wiekowego pyłu – dźwięk anielskich chórów: Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką… narodzi się wam Zbawiciel – nieśmiało jeszcze rozlega się na wysokościach. Te narodziny, jak ostrzem niebieskiej błyskawicy, podzielą świat na pół. Odtąd, aż po kres czasów, nikt nie pozostanie obojętny wobec Bożego Narodzenia.

Jednych, jak Heroda, napełnią przerażeniem. Łupiąc poddanych bez litości, mówił gładko o pokoju i sprawiedliwości. Ze złotych monet, przeliczanych drżącymi od pożądania palcami, obwieszczał pospólstwu, że jest „odnowicielem świata”, „oczekiwanym przez ludy” i „dawcą światła”. Przeczuwał w tym fałsz i obłudę, choć – prawdę mówiąc – ludzie myśleli, że tak jest naprawdę. Kto jest mocny, ma mikrofon, znajomości, władzę, pieniądze czy armie może narzucać pokój i przynosić zbawienie – myśleli.

Innych rozradują do głębi. Tych, którzy, jak pasterze, królowie trzej, Maryja, chociaż kariery byli marnej, lecz czystego serca. Niewiele rozumieli, ufali jednak, kochali gorąco i szczerze. Prócz godności, czystego sumienia – niewiele w nich było bogactwa, stąd też skromne ich dary. A to właśnie w nich przywróci Bóg nadzieję ubogim, opuszczonym, ludziom bez znaczenia. Na przekór ludzkim spekulacjom. Cały okrąg ziemi napełni radością, bo gdy nie wszyscy mogą stać się bogaci i znaczący; to wszyscy mogą stać się pokorni, w Boga zasłuchani.

Jutro, gdy pierwsza gwiazdka niebo rozjaśni, czy po czyjej będziesz stronie? Jeszcze możesz wybrać. Nie bój się! Oto zwiastuję Ci radość wielką… dla Ciebie narodził się Zbawiciel…

MYŚL OSTATNIA – GDY WRACASZ Z PASTERKI

Tej nocy wydarzyło się niepojęte: przyszedł na świat od wieków przywoływany, wytęskniony przez pokolenia – Jezus, Syn Boży, Zbawiciel. Tej nocy narodziła się radość. I pokój w niejednym sercu się narodził. Nie strzelały na wiwat race, sztuczne ognie nie łaskotały nieba, a jednak radość była wszędzie. Drżała kolędami na strunach wzruszenia. „Pociągnę ich ludzkimi więzami – zapowiadał Pan Bóg – a będą to więzy miłości. Jestem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę”… I daliśmy się porwać…

„Nie ma miejsca na smutek w dzień narodzin życia – pisał wielki papież Leon. Nikt nie jest wyłączony z tej szczęśliwości, bo przyczyna radości jest wspólna dla wszystkich. Weseli się święty, ponieważ zbliża się jego nagroda, raduje się grzesznik, gdyż czeka go przebaczenie; nabiera odwagi niewierzący, bowiem został wezwany do życia”.

Nie potrafiąc znaleźć odpowiednich słów na opisanie tego cudu św. Ireneusz napisze: „Bóg przynosząc ludziom samego siebie, przyniósł wszelką nowość”. To prawda – tej nocy wszystko stało się nowe. Widziałem błyszczące oczy nowych ludzi, gdy odchodzili od kratek konfesjonału. Słyszałem nowe, odświętne, piękne na ich ustach słowa. Tej nocy budowali nowy świat, za którym tęsknią – przebaczali i prosili o wybaczenie, zapraszali do stołu nieznanych im ludzi, śpiewali skoczne pieśni wracając z pasterki, przytulali dzieci. Szczęśliwi szczęściem pokoju, którego świat dać nie może.

Tej nocy byli naprawdę Kościołem, budowali Kościół. Dlaczego tylko w tę jedną noc? Od jutra znów pójdą w życie, ich serca – niech pozostaną w Betlejem.


[1] wykorzystałem fragmenty „Twierdzy” A. de Saint Exupéry’ego w tłumaczeniu Aleksandry Olędzkiej-Frybesowej (Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1990).

ks. dr hab. Arkadiusz Wuwer – urodził się 25 lutego 1966 w Turzy Śląskiej w rodzinie Maksymiliana i Róży z d. Matuszczyk. Jego młodszy brat Tomasz (1969-2000) także obrał drogę kapłaństwa. Święcenia kapłańskie przyjął 12 maja 1990, a po nich, do 1993 roku był wikarym w parafii św. Michała Archanioła w Michałkowicach.

W latach 1993-1999 studiował na Wydziale Nauk Społecznych Papieskiego Uniwersytetu św. Tomasza z Akwinu „Angelicum” w Rzymie. W 1997 roku ukończył w Rzymie Szkołę Formacji II stopnia dla Kadr Organizacji Pozarządowych i Wolontariatu.

W latach 1999-2000 wykładał katolicką naukę społeczną w Centro Interdisciplinare di Formazione Permanente w Fano oraz w Associazione Centro Culturale San Bartolomeo w Bergamo. W 2000 roku nostryfikował doktorat z nauk humanistycznych w zakresie socjologii na Wydziale Nauk Historycznych i Społecznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

W latach 2002-2005 był sekretarzem Arcybiskupa Metropolity Katowickiego. Od 2003 roku jest członkiem Rady Duszpasterskiej Archidiecezji Katowickiej. W latach 2004-2009 pełnił obowiązki rzecznika prasowego Kurii Metropolitalnej w Katowicach i Arcybiskupa Metropolity Górnośląskiego.

Od 1 października 2001 jest adiunktem dydaktyczno-naukowym na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Doktor habilitowany.

Od 2005 roku jest duszpasterzem dziennikarzy Archidiecezji Katowickiej i członkiem Rady Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Od 2008 roku jest członkiem Senackiej Komisji ds. Organizacji i Rozwoju Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Od 2009 roku jest przewodniczącym ogólnopolskiej Sekcji Wykładowców Katolickiej Nauki Społecznej. Od 2012 roku jest członkiem Rady Kapłańskiej Archidiecezji Katowickiej i sekretarzem Rady Społecznej przy Arcybiskupie Metropolicie Katowickim. Pełni też funkcję przewodniczącego Komisji ds. Społecznych II Synodu Archidiecezji Katowickiej. Dekretem abpa z dnia 15 września 2015 mianowany został kapelanem Związku Górnośląskiego.

Źródło: E-encyklopedia, Historia Kościoła na Śląsku

WEBINARIUM DLA KAPELANÓW

W środę 15 grudnia br., w godzinach 19.30-21.00, odbędzie się kolejne webinarium dla kapelanów w ramach programu „Bądź przy mnie”. Tym razem tematyka będzie poświęcona duchowości kapelana. Zgłoszenia prosimy kierować na adres: spotkania_ptodm@mp.pl, do dnia 14 grudnia. Osobom zgłoszonym zostanie przesłany link do spotkania na platformie Zoom. Materiały z poprzednich webinariów dostępne są na stronie: https://ptodm.org.pl/webinaria-kapelani

Papież: nigdy nie uciekajmy od ludzkiego cierpienia

Mam nadzieję, że wielka próba, jakiej doświadczyliśmy w czasie pandemii, sprawiła, że tęsknimy za nową bliskością i nową czułością między nami – powiedział Papież w wywiadzie dla czasopisma włoskiego stowarzyszenia OSA, które zajmuje się udzielaniem domowej pomocy medycznej.

Vatican News

Franciszek wyraża uznanie dla ich pracy, bo choć jak stwierdza struktury służby zdrowia są bardzo ważne, to jednak udzielanie opieki domowej umożliwia przeżywanie bólu i choroby w środowisku, które jest bardziej przyjazne, ludzkie i bardziej zdolne do humanizacji nawet tej części życia, która właśnie dlatego, że jest trudna, sprawia, że czujemy się bardziej samotni, niezrozumiani i bezbronni.

W świetle swego niedawnego pobytu w szpitalu Papież proponuje kilka prostych zasad dla pracowników służby zdrowia. Trzeba patrzeć ludziom w oczy, rozważać ich cierpienia, nigdy ich nie bagatelizując, a potem słuchać, aby cierpiący mogli powierzyć komuś swoje bóle i trudności.

Zapytany o towarzyszenie ludziom w cierpieniu i umieraniu Franciszek podkreśla, że trzeba być zawsze blisko i nie uciekać. Z drugiej strony chory musi też unikać pokusy izolowania się, ponieważ im bardziej cierpimy, tym bardziej czujemy, że potrzebujemy Cyrenejczyka, który pomoże nam nieść nasz krzyż. Papież zauważa, że Bóg zawsze znajduje sposób, aby uobecnić się w naszym życiu, nawet wtedy, gdy wydaje się, że jest daleko lub czujemy się opuszczeni. W tym jest nasza siła – zapewnia Franciszek. I nawet jeśli o tym nie wiemy, Pascha dokonuje się pośród tej ciemności. Dopiero z czasem uświadamiamy sobie, że nawet w najgłębszych ciemnościach kryje się światło. W oczekiwaniu na uświadomienie sobie tego, możemy jedynie pomagać sobie nawzajem – mówi Papież.

Źródło: vaticannews

Bp Kaleta: Hanna Chrzanowska traktowała chorych jak prawdziwe dobro

Przyjmowała postawę matki w stosunku do chorych i traktowała ich jak prawdziwe dobro – mówił w niedzielę 28 listopada bp Andrzej Kaleta w kieleckim kościele św. Jadwigi Królowej podczas Mszy św. w intencji pielęgniarek i położnych.

Jak powiedział na wstępie ks. dr Andrzej Kaszycki, proboszcz parafii, w kościele znajdują się relikwie bł. Hanny Chrzanowskiej, wprowadzone przez bp. Andrzeja Kaletę, wówczas – dwa lata temu, także w pierwszą niedzielę Adwentu.
W homilii bp Andrzej Kaleta mówił m.in. o powołaniu błogosławionej do zawodu pielęgniarki i misyjnego podejścia do służby chorym, nawiązał także do rozpoczynającego się roku liturgicznego i Adwentu.

– Na progu nowego roku kościelnego pytamy o sens naszego codziennego utrudzenia i zabiegania. Odpowiedź na to podstawowe, egzystencjalne pytanie podsuwa nam Słowo Boże pierwszej niedzieli Adwentu, kierując naszą uwagę w stronę tajemnicy przemijania – mówił. – Świat i człowiek są ze sobą nierozerwalnie powiązani. Świat jest sceną, na której rozgrywa się ludzka historia, dlatego zapowiedzi końca ludzkiego świata wiążą się także z końcem kosmosu. Słyszeliśmy słowa „Moce niebios zostaną wstrząśnięte”. Choć zabrzmi to paradoksalnie, trzeba powiedzieć, że koniec oznacza również początek – powiedział.

Zauważył m.in. zapowiedź paruzji, czyli ponownego przyjścia Mesjasza i „godzinę spotkania ze Zbawiciele i Sędzią”. – Wiara to nic innego, jak nadzieja na spotkanie z Miłością (…) – Chrystusem wychodzącym nam naprzeciw – podkreślał hierarcha. Właśnie, jak stwierdził, Hanna Chrzanowska należała do tych „zapatrzonych w Jezusa”. – W jej osobie adwentowa nadzieja wyrażała się w konkretnej postawie: czuwajcie i módlcie się – podkreślał bp Kaleta.

Mówił także o tym, jak bł. Hanna Chrzanowska traktowała swój zawód nad wyraz poważnie, jako „wezwanie od Boga”.
– Pochylała się nad ludźmi chorymi i cierpiącymi, w których widziała Chrystusa. Jej działalność stała się prawdziwym apostolstwem chrześcijańskim, apostolstwem zbawczej obecności krzyża Jezusa Chrystusa w życiu osób chorych – mówił bp Kaleta. Cytując słowa kard. Angelo Amato z uroczystości beatyfikacyjnych: „Była latarnią światła w ciemności ludzkiego bólu”, biskup zauważył: – Przyjmowała postawę matki w stosunku do chorych i traktowała ich jak prawdziwe dobro. Zawód pielęgniarki był dla niej prawdziwym powołaniem i wezwaniem od Boga dla dobra potrzebujących.

Biskup zaznaczył także trwanie na modlitwie bł. H. Chrzanowskiej. – We Mszy św. i adoracji Najświętszego Sakramentu dostrzegała wewnętrzny imperatyw, uzasadniający i przynaglający do trwania w postawie samarytańskiej posługi wobec bliźnich – podkreślał.

Za modlitwę bp. Kalecie, kapłanom i zebranym podziękowała Zofia Małas, prezeska Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych.

W kościele zapoczątkowano także wieczystą adorację Najświętszego Sakramentu w kaplicy św. Jana Pawła II.
– Ufamy, że adoracja stanie się pulsującym źródłem łaski Bożej dla wszystkich, którzy zechcą tu przyjść, zatrzymać się, choćby na chwilę, i powierzyć Panu Bogu całe swoje życie, z wszystkimi jego radościami i niepokojami – mówił bp Andrzej Kaleta.

Źródło: eKAI

Covid-19: czwarta fala dotyka przede wszystkim Europę

Niepokój związany z ponownym pojawieniem się wzrostu zakażeń wirusem Covid-19 alarmuje zwłaszcza Europę, gdzie trwa zwiększanie środków mających na celu powstrzymanie wirusa, w tym trzeciej dawki szczepionek. „7 milionów Włochów musi się jeszcze zaszczepić” – powiedział w rozmowie z papieską rozgłośnią prof. Roberto Cauda z Polikliniki Gemelli.

Marek Krzysztofiak SJ – Watykan

Rządy w wielu krajach są zmuszane do podejmowania trudnych decyzji w celu powstrzymania epidemii. W zeszłym tygodniu w Rosji odnotowano nowy dzienny rekord 1251 zgonów. Z kolei w Niemczech odnotowano ponad 65 tys. przypadków zakażenia. W Austrii zanotowano w sobotę ponad 15 tys. przypadków, a rząd wprowadził obowiązkowe szczepienia i całkowity lockdown. We Włoszech został ponownie przekroczony próg 10 tys. przypadków.

Rozwiązania związane z tzw. greenpasem i trzecią dawką szczepionki dla wszystkich, to najpilniejsze środki rozważane przez rządy. Trzecia dawka, początkowo przewidziana dla osób powyżej 60 roku życia oraz dla kategorii zwiększonego ryzyka, jest teraz brana pod uwagę jako środek dla wszystkich. Ma to zahamować wzrost zarażeń i odciążenie oddziałów intensywnej terapii w szpitalach, które ponownie zaczynają borykać się z trudnościami. Według prof. Cauda, dyrektora Departamentu Chorób Zakaźnych w Poliklinice Gemelli, jesteśmy w zupełnie innej sytuacji niż podczas pierwszych fal zachorowań, kiedy szczepionka nie była jeszcze rozpowszechniona. „Ważne jest aby każdy miał dostęp do szczepienia. To jedyny sposób, w jaki możemy uniknąć nowych ostrzejszych środków, niekorzystnych dla gospodarki” – powiedział specjalista.

„Istnieje znaczna liczba Włochów, którzy nie zostali jeszcze zaszczepieni. Jest ich 7 milionów, z których 2,5 miliona to osoby powyżej 50 roku życia, a zatem kandydaci o podwyższonym ryzyku poważnych powikłań. Przy pierwszych falach wzrost liczby zakażeń odpowiadał większej ilości leczenia szpitalnego. Obecnie ilość zaszczepionych osób sprawia, że nie ma takiej prawidłowości. Nadal zalecamy jednak znane już dobrze środki prewencyjne, które były nieco zaniedbane w okresie spadku zachorowań – stwierdził prof. Cauda. – Jeśli chodzi o lek na chorobę, to dwa są w przygotowaniu, pierwszy powinien niedługo się pojawić. Musimy jednak unikać mylenia terapii ze szczepionką, która ogranicza infekcje i zapobiega poważnym postaciom choroby. Leki, na które czekamy, nie mogą skłaniać ludzi do zaniechania szczepień. Gdyby wszyscy byli zaszczepieni i trzymali się środków ostrożności, wszyscy moglibyśmy żyć spokojniej i nie mielibyśmy kryzysu gospodarczego. Musimy zapewnić, by nasze działania nie przeszkodziły w naprawie gospodarki, a jednocześnie byśmy nie zapłacili wysokiej ceny w postaci naszego zdrowia”.

Źródło: vaticannews

Strona 11 z 38

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com
Skip to content