W święto św. Łukasza, patrona służby zdrowia, Papież Franciszek przyjął w południe na audiencji w Sali Klementyńskiej Pałacu Apostolskiego ok. 50 przedstawicieli rzymskiego katolickiego uniwersytetu Campus Bio-Medico oraz członków wspierającej go fundacji. Uczelnia powstała w 1993 r. z inicjatywy Opus Dei, by kształcić lekarzy w duchu służby i wrażliwości na cierpienie człowieka.
Łukasz Sośniak SJ – Watykan
Franciszek przypomniał, że podstawą medycyny jest opieka nad całym człowiekiem, a nie tylko koncentracja na chorobie. „Musicie zawsze stawiać chorego przed chorobą. Konkretny człowiek powinien znajdować się na pierwszym miejscu, nie idee, techniki i projekty, ale pacjent, o którego należy się troszczyć. Należy brać pod uwagę jego doświadczenia i historię, nawiązać z nim przyjazną relację, która pomaga leczyć nie tylko ciało, ale i serce” – powiedział Papież.
„Miłość do człowieka, zwłaszcza w jego kruchości, w której jaśnieje obraz Jezusa Ukrzyżowanego, jest charakterystyczna dla chrześcijaństwa i nigdy nie może zostać porzucona. Katolicka służba zdrowia jest wezwana do dawania świadectwa, że nie ma życia niegodnego przeżycia, takiego, które należy odrzucić, ponieważ nie można na nim zarobić – powiedział Papież. – Placówki chrześcijańskie mają być miejscami, gdzie praktykuje się troskę o człowieka i gdzie nie ma lekarzy i chorych, ale ludzie, którzy przyjmują się nawzajem i sobie pomagają. To muszą być miejsca, gdzie nie tylko doświadcza się leczenia ciała, ale przede wszystkim terapii ludzkiej godności. Nie należy oczywiście zapominać o znaczeniu nauki i badań. Troska bez nauki jest daremna, tak jak nauka bez troski jest jałowa. Te dwie rzeczy idą w parze i tylko razem czynią z medycyny sztukę, która angażuje zarówno głowę i serce, łączy wiedzę i współczucie, profesjonalizm i empatię”.
Campus Bio-Medico jest ośrodkiem edukacyjnym i centrum badań medycznych, gdzie przeprowadzane są one z poszanowaniem godności chorych osób. Specyfiką uniwersytetu jest ograniczona liczba studentów i nastawienie na bliską współpracę pomiędzy nimi a profesorami. Każdy student posiada swojego opiekuna naukowego. Szpital uniwersytecki znajduje się blisko budynków wykładowych.
Papież przyjął na audiencji przedstawicieli Włoskiego Stowarzyszenia Farmacji Szpitalnej. Wskazał im trzy drogi, na których powinni kontynuować swoje zaangażowanie. Uosobieniem pierwszej z nich jest postać gospodarza z przypowieści o miłosiernym Samarytaninie. To w gospodzie znalazł schronienie poraniony na drodze nieznany wędrowiec. Odnosząc się do postaci Samarytanina, Franciszek wyróżnił dwa ważne aspekty pracy szpitalnego farmaceuty: codzienną rutynę oraz ukrytą służbę.
Krzysztof Ołdakowski SJ – Watykan
Ojciec Święty zaznaczył, że te dwa wymiary są charakterystyczne dla wielu zawodów wymagających cierpliwości, stałości i precyzji, a nie dają gratyfikacji, chociażby z powodu pozostawania w ukryciu. Kiedy jednak towarzyszy im modlitwa oraz miłość, tworzą one „świętość w życiu codziennym”. Bez nich rutyna staje się jałowa.
Zdaniem Franciszka druga droga dotyczy profesjonalizmu i specjalizacji farmaceuty szpitalnego. Wspólnie z lekarzem prowadzi on badania, eksperymentuje, w kontakcie z pacjentem proponuje właściwe rozwiązania. Wiąże się to ściśle z umiejętnością zrozumienia choroby i pacjenta, zindywidualizowania leków oraz ich dawkowania.
Trzecia droga wskazana przez Papieża dotyczy etycznego wymiaru zawodu, zarówno w wymiarze osobistym, jak i społecznym. Na poziomie indywidualnym aptekarz używa substancji leczniczych, które mogą przemienić się w trucizny. Chodzi tutaj o zachowanie czujności, aby celem zawsze było życie pacjenta w ujęciu integralnym. To może w niektórych sytuacjach pociągnąć za sobą sprzeciw sumienia, który jest wyrazem wierności wykonywanemu zawodowi. Niektórzy chcieliby dzisiaj podważyć zasadę sprzeciwu sumienia. Ale pozostaje ona wyrazem intymności etycznej pracowników służby zdrowia i nie podlega negocjacjom.
„Dzisiaj panuje trochę moda na takie myślenie: ale czy nie byłoby dobre usunięcie sprzeciwu sumienia? Ale spójrzcie, to jest etyczna intymność każdego pracownika służby zdrowia i to nigdy nie powinno być negocjowane, to jest ostateczna odpowiedzialność pracowników służby zdrowia. To niesie w sobie również potępienie niesprawiedliwości wyrządzonej niewinnemu i bezbronnemu życiu. Jest to bardzo delikatny temat, który wymaga zarówno wielkiej kompetencji, jak i wielkiej prawości – podkreślił Papież. Ostatnio miałem okazję powrócić w szczególności do tematu aborcji. Wiedzą państwo, że w tej sprawie wyrażam się bardzo jasno: to jest morderstwo i nie jest dopuszczalne, aby być w tym wspólnikiem. Powiedziawszy to, naszym obowiązkiem jest być blisko ludzi, naszym pozytywnym obowiązkiem jest być blisko sytuacji, zwłaszcza kobiet, tak abyśmy nie myśleli o rozwiązaniu aborcyjnym, ponieważ w rzeczywistości nie jest to rozwiązanie. A potem życie po 10, 20, 30 latach mija. I trzeba być w konfesjonale, żeby zrozumieć cenę, tak trudną, jaką trzeba za to zapłacić„.
Jak co roku, tak i tym razem w Wyższym Seminarium Duchownym w Częstochowie odbyła się sesja szkoleniowo-formacyjna dla kapelanów szpitalnych, hospicyjnych, Domów Pomocy Społecznej i innych ośrodków medycznych. Wzięło w niej udział 60 kapelanów diecezjalnych i zakonnych
W tym roku rekolekcje poprowadził biskup pomocniczy archidiecezji częstochowskiej, bp Andrzej Przybylski. Temat związany był z ogłoszonym przez Papieża Franciszka rokiem św. Józefa: „Ojcowskim sercem duszpasterza służby zdrowia/kapelana”.
Tematyka rekolekcji dotykała posługi kapelana w jego relacji do samego siebie (czystość serca); osób, którym posługuje (odwaga i czułość, praca i wiara, kapelan jako ojciec jednoczący) oraz relacji do osoby Boga (pełnienie woli Bożej w posłudze kapelańskiej, problematyka wyczulenia na grzech).
Kapelani mogli także uczestniczyć w sesji szkoleniowej. Wysłuchali wykładów na temat zarządzania służby zdrowia w kontekście Nowego Ładu (dr Dominik Krzyżanowski); relacji z pacjentem w opiece paliatywnej (doświadczenia p. Agaty, wolontariuszki i o. Sadoka z Wrocławia), oraz eutanazji i uporczywej terapii (dr hab. Sebastian Gałecki). Kapelani mieli okazję wymienić się własnymi doświadczeniami w posłudze, a sesja formacyjno-szkoleniowa była okazją do wyznaczenia nowych priorytetów na najbliższy rok, które zostały nakreślone przez krajowego duszpasterza służby zdrowia – ks. dr Arkadiusza Zawistowskiego.
Ojciec Święty postanowił wesprzeć ekonomicznie prowadzone przez Kościół placówki służby zdrowia, dążąc jednocześnie do zachowania charyzmatu ich założycieli. W tym celu powołał do życia Fundację ds. Katolickiej Służby Zdrowia. Kierowanie nią powierzył bp. Nunzio Galantino, przewodniczącemu Administracji Dóbr Stolicy Apostolskiej APSA.
Beata Zajączkowska – Watykan
W opublikowanym dziś specjalnym chirografie (piśmie odręcznym) Franciszek informuje o powołaniu nowej fundacji i jej celach statutowych. Podkreśla, że chodzi o wsparcie ekonomiczne, tak bardzo zasłużonych na świecie, katolickich placówek medycznych działających zgodnie z zasadami Katolickiej Nauki Społecznej. Papieska decyzja wpisuje się w kontekst kryzysu, jaki przeżywa wiele struktur medycznych kierowanych przez zakony, które coraz częściej nie są w stanie kontynuować swej misji i zmuszone są do ich sprzedaży.
Franciszek zauważa, że powołana właśnie fundacja ma wspierać katolicką służbę zdrowia zapewniając jej odpowiednią pomoc finansową. Dzięki temu placówki, którym z różnych powodów trudno jest nadal funkcjonować, będą mogły uniknąć decyzji, które mocno uwarunkowane są sytuacją kryzysową. Papieżowi chodzi także o to, by katolickie struktury medyczne dostępne były dla wszystkich, także dla najbardziej potrzebujących, a nie tylko dla elit, które mogą sobie pozwolić na prywatne leczenie.
Przy tej okazji zauważono, że po swej operacji w Klinice Gemelli Papież przypomniał o znaczeniu dobrej i bezpłatnej służby zdrowia dla wszystkich. Przeżywającym trudności placówkom katolickim wskazał, że pierwszą decyzją nie może być chęć ich sprzedaży, ponieważ przynoszą zbyt małe zyski, ale dążenie do tego, by nadal oferowały bezpłatną pomoc potrzebującym.
Ministerstwo Zdrowia podało w środę nowe dane o liczbie zakażeń. Świadczą one o gwałtownym wzroście czwartej fali koronawirusa – przybyło aż 1234 nowych chorych. To największy dobowy przyrost zakażeń od czterech miesięcy. – Dzisiaj przekroczyliśmy barierę czwartej fali – poinformował minister zdrowia Adam Niedzielski.
Z kolei wiceminister Waldemar Kraska poinformował, że chorzy trafiający na oddziały intensywnej terapii to prawie w 100 proc. osoby niezaszczepione. Najgorzej sytuacja wygląda w województwach: podlaskim, podkarpackim oraz lubelskim. W tych regionach zajętych jest już ponad 40 proc. łóżek.
Dzienna ilość szczepień w województwie podlaskim to nieco mniej niż 200, w lubelskim i podkarpackim – ok. 500, podczas gdy w województwie mazowieckim jest to prawie 1500 szczepień dziennie (statystykę zawyża Warszawa, gorzej jest w mniejszych miejscowościach regionu), a w województwie śląskim nieco ponad 1000.
Podkarpacie to region najgorzej zaszczepiony. Preparat przeciwko COVID-19 przyjęło tam w pełni (szczepionka jedno- lub dwudawkowa) ok. 38 proc. uprawnionych do szczepienia, na Lubelszczyźnie – 41,5 proc., na Podlasiu – 45,7 proc. W pełni zaszczepionych jest ok. 51 proc. populacji.
Jak tę sytuację widzą kapelani szpitali z tereny wschodniej Polski?
Zdaniem ks. Marcina Huni, kapelana w Wojewódzkim Szpitalu im. św. Ojca Pio w Przemyślu, sytuacja jest na razie spokojniejsza w porównaniu z poprzednią falą zakażeń, choć jest to też sytuacja dynamiczna i trudno przewidzieć, jak się zmieni. Są osoby, które trafiając na oddział covidowy, wymagają podłączenia pod respirator, ale w opinii kapelana „wygląda to łagodniej niż poprzednia fala, która była dużo bardziej uderzeniowa”. Są i osoby młode, i starsze. Średnia wieku jest jednak podobna jak w trakcie poprzedniej fali.
Kapelan podkreśla, że chorzy na oddziale covidowym mają bezpośredni dostęp do posługi duszpasterskiej. – Gdy jest potrzeba i życzenie – jesteśmy u nich na tym oddziale. Kapłan pojawia się tam zresztą co kilka dni, bez względu na to czy ktoś prosił czy nie. Wchodzimy oczywiście po spełnieniu wszystkich zabezpieczeń, ubieramy się w kombinezony ochronne tak jak personel medyczny – mówi.
Chorzy, jeśli tylko są w odpowiednim stanie zdrowia, uczestniczą w sprawowanej wtedy mszy świętej, przystępują do komunii, przyjmują sakrament chorych. – Myślę, że cieszą się, że kapłan jest z nimi. Na pewno jest wielka potrzeba, aby ksiądz przy nich był. Zdecydowana większość to osoby wierzące. Co tu dużo mówić, w tej izolacji liczą na wsparcie duchowe – przyznaje duchowny.
Jak dodaje, w czasie wizyty u chorych nie dopytuje czy są zaszczepieni czy też nie. – Trudno mi powiedzieć. Moją rolą jako kapelana jest być wśród tych ludzi. Nie robię żadnych statystyk. Nie mam ani prawa, ani obowiązku wypytywać o to pacjentów. Nie rozmawiamy na ten temat – mówi ks. Hunia.
– Na razie pacjentów trafiających z zakażeniem jest niewielu, kilku, ale jest też oczekiwanie na wzrost zakażeń – mówi z kolei ks. Michał Kozak posługujący w Samodzielnym Publicznym Zespole Opieki Zdrowotnej w Sanoku.
Ks. Wojciech Demianiuk, kapelan w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym im. Jędrzeja Śniadeckiego w Białymstoku informuje, że obecnie na oddziale covidowym jest mniej pacjentów niż wiosną, w trakcie trzeciej fali, „ale tam też moja posługa trafia, z tym, że zgodnie z zaleceniami jest to posługa celowana, czyli ukierunkowana na konkretnego pacjenta, do którego idę”.
Jak dodaje, na oddział covidowy trafiają pacjenci w różnym wieku. – Jest to bardzo szerokie spektrum. Są ludzie bardzo młodzi, są osoby starsze. Obecnie jest to około dziesięciu osób – mówi ks. Demianiuk.
Również i on nie pyta pacjentów o to, czy i dlaczego wcześniej się nie zaszczepili i jakie mają poglądy na temat szczepionek przeciw COVID-19. – Traktuję pacjenta jako osobę, która potrzebuje kontaktu z Panem Bogiem, rozmowy z duszpasterzem, a już nie wnikam w kwestie szczepień. Tym niech się zajmują medycy – podkreśla. Natomiast kontakt pacjentów z duszpasterzem nie jest i nigdy nie był utrudniony.
Ks. dr Łukasz Pyda posługuje w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym nr 1 w Lublinie. Powołuje się na słowa prof. dr hab. Krzysztofa Tomasiewicza, kierującego tamtejszą Kliniką Chorób Zakaźnych, który poinformował niedawno, że liczba nowych zachorowań na koronawirusa jest już bardzo duża. – Na intensywnej terapii, na której też mamy takie przypadki, są to coraz młodsi ludzie. Są też zachorowania wśród zaszczepionych, ale zdecydowana większość to niezaszczepieni, którzy przechodzą chorobę bardzo ciężko. Niestety z tych pacjentów, którzy już trafią na OIOM, mało który przeżywa zaintubowanie – mówi ks. Pyda. I podkreśla: „Do wszystkich, którzy tylko tego chcą – na wezwanie rodziny, personelu czy samego pacjenta, jeżeli jest w stanie prosić o posługę – jak najbardziej się udajemy”.
Również on przyznaje, że duszpasterze, po spełnieniu określonych norm sanitarnych, są bez problemu wpuszczani do pacjentów przebywających na oddziale covidowym. – Od początku pandemii na tutejszym oddziale przy ul. Staszica 1 czy w Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej, gdzie także posługuję, zawsze – jeśli tylko pacjent czy rodzina tego potrzebowali – tam idziemy. Oczywiście może być tak, że w jakimś napiętym czasie, ze względów bezpieczeństwa, nie odwiedzamy tam pacjentów codziennie, ale w każdym przypadku, 24 godziny na dobę, jeśli ktoś chce i to zgłosi, możemy przyjść.
Zastrzega przy tym, że w rozmowie z osobami niezaszczepionymi, które trafiają na oddział covidowy, duszpasterze nie prezentują w żadnym wypadku postawy triumfalistycznej. – Trudno, żebyśmy my, kapelani, wchodzili im na wyrzut sumienia i mówili: „No i co? Niezaszczepiony? Aha, no to ma pan…”. Domyślam się, że jeśli ktoś już dochodzi do tego cierpienia i wie, że mógł go uniknąć dzięki zaszczepieniu, to pewnie wnioski są jasne jak 2+2=4. Ale czasu cofnąć nie można – tłumaczy ks. dr Pyda.
Jak mówi, inną postawę prezentują być może osoby, które przeszły COVID-19 z lekkim przemęczeniem, jedynie w izolacji domowej, i podtrzymują swoje niechętne zdanie o szczepieniu. – Ale jeśli ktoś już trafia do szpitala i potrzebuje wsparcia medycznego, to na pewno nie jest to przyjemne – dodaje kapelan.
Czy i jak Kościół, oprócz wielu apeli już ogłoszonych, może jeszcze przekonać osoby niezaszczepione, aby jednak przyjęły szczepionkę?
Ks. Marcin Hunia: „To nie jest pytanie do mnie, ale do hierarchów kościelnych. W parafii też mam wiele osób podzielonych. Tłumaczenie, namawianie nic chyba nie da do końca na takiej zasadzie, że jeśli cokolwiek powiemy, to od razu wszyscy się zgodzą. Powiem szczerze – nie wiem. W tej sytuacji jest duży podział, część społeczeństwa jest za, część – przeciw. Na pewno trzeba jasno ludziom tłumaczyć, że w tym momencie jest potrzeba, żeby się ludzie szczepili”.
Ks. dr Łukasz Pyda: „Jestem trochę w kropce, bo mam wrażenie, że namawianie przez Kościół przynosi odwrotny skutek od zamierzonego. To są uwarunkowania ostatnich lat, że wierni bardzo często krytycznie podchodzą do jakichkolwiek wskazań odnośnie do życia doczesnego. Postępują wręcz przekornie, jak małe dzieci. I bezczynność, i mówienie są tu traktowane jako coś złego. To jest ślepa uliczka. Pozostaje chyba tylko modlitwa o otwarcie umysłów, bo społeczeństwo jest skłócone, panuje zamieszanie z powodu treści prezentowanych w mediach. To powoduje, że jakimkolwiek stanowiskiem można się komuś narazić, skłonić do nienawiści. Nawet gdy o szczepieniu lub kolejnej fali koronawirusa mówią media katolickie, w komentarzach jest agresja, poniżanie, wyśmiewanie”.
Dlaczego wciąż wielu Polaków z nieufnością podchodzi do kwestii szczepień? Ks. Wojciech Demianiuk: „Chyba zawsze tak było. Ja na przykład, odkąd pracuję w szpitalu, co roku szczepię się przeciwko grypie i wiem, że niewiele osób tak robi. Trudno mi kogokolwiek na to namawiać. Naszą misją jest co innego: my mamy jasno wypowiedzieć swoje zdanie, że to nie jest sprzeczne z nauczaniem Kościoła, z przekazem Ewangelii, natomiast kwestia jakiejś agitacji raczej do nas nie należy. Widzę zresztą, że także lekarze i pielęgniarki mają do tego bardzo różne podejście”.
Pacjent zawsze ma prawo do bezpośredniego kontaktu z duchownym swego wyznania, uczestnictwa w obrzędach religijnych organizowanych na terenie szpitala (w tym w kaplicy szpitalnej) czy przyjmowania sakramentów, zaś na personelu szpitala ciąży powinność zagwarantowania pacjentowi możliwości realizacji tego prawa.
Zgodnie z pkt. 6 części szczególnej Kodeksu zawodowego pielęgniarki i położnej Rzeczypospolitej Polskiej pielęgniarka lub położna umożliwia kontakt z duchownym na prośbę pacjenta lub jego rodziny, stwarzając w miarę możliwości odpowiednie ku temu warunki.
Także art. 19 Kodeksu Etyki Lekarskiej potwierdza, że chory w trakcie leczenia ma prawo do korzystania z opieki rodziny lub przyjaciół, a także do kontaktów z duchownym. W związku z tym każdy lekarz zachowujący standardy etyki zawodowej powinien respektować potrzebę chorego do kontaktu z osobą duchowną.
Polskie katolickie stowarzyszenia lekarzy, farmaceutów, pielęgniarek i położnych protestują przeciw propozycjom nowych zasad etyki lekarskiej sformułowanych przez Światowe Stowarzyszenie Medyczne (World Medical Association) oraz w przyjętym przez Parlament Europejski tzw. Raporcie Maticia. Godzą one bowiem w wolność sumienia nie tylko medyków, ale także pacjentów.
– W tych planach chodzi o ograniczenie autonomii zawodów medycznych, uczynienia z ich przedstawicieli biernych, bezrefleksyjnych realizatorów narzuconych im zasad postępowania, zaprzeczających istnienia misji lub powołania lekarza. Nowe zasady ograniczą wolność sumienia pacjentów pozbawiając ich prawa do informacji o mechanizmach działania niektórych metod diagnostyczno – leczniczych i możliwości korzystania z alternatywnych i moralnie dopuszczalnych ich odpowiedników. Natomiast personel medyczny zostałby pozbawiony możliwości odmowy wykonania etycznie niegodziwej procedury i zobowiązany do znalezienia osoby gotowej do jej wykonania. W ten sposób będzie zmuszony do współdziałania ze złem – piszą przedstawiciele stowarzyszeń.
Ponadto – jak podkreślają – „wprowadzenie do praktyki proponowanych zmian spowoduje ograniczenie napływu do zawodów medycznych, zwłaszcza do specjalności takich jak położnictwo i ginekologia czy genetyka osób kierujących się chrześcijańskim systemem wartości”.
– Ogromna część pacjentów kierująca się tymi wartościami nie będzie miała szans spotkania w szpitalu, poradni, aptece czy laboratorium personelu medycznego kierującego się tymi wartościami, co ograniczy prawa tych pacjentów i pogorszy jakość opieki medycznej. To byłaby jawna dyskryminacja ludzi kierujących się określonym światopoglądem, którzy ze swoich podatków również finansują opiekę zdrowotną – alarmują.
W środę 15 września br., w godzinach 19.30-21.00, odbędzie się kolejne webinarium dla kapelanów w ramach programu „Bądź przy mnie”. Zgłoszenia prosimy kierować na adres: spotkania_ptodm@mp.pl, do dnia 14 września. Osobom zgłoszonym zostanie przesłany link do spotkania na platformie Zoom. Każdy uczestnik otrzyma certyfikat wydany przez Polskie Towarzystwo Opieki Duchowej w Medycynie. Materiały z poprzednich dostępne są na stronie: https://ptodm.org.pl/webinaria-kapelani
Oficjalnym dekretem Stolicy Apostolskiej Papież Franciszek uznał heroiczność cnót młodej matki, która nie zgodziła się na terapię mogącą zaszkodzić jej dziecku. Na ołtarze trafi już niebawem także włoski franciszkanin i córka małżeństwa beatyfikowanego 20 lat temu przez św. Jana Pawła II.
Maria Cristina Cella Mocellin urodziła się w 1969 r. Myślała o powołaniu zakonnym, jednak, kiedy w liceum poznała swojego przyszłego męża, zrozumiała, że jej drogą jest rodzina. Jeszcze w szkole średniej lekarze zdiagnozowali u niej nowotwór. Nie przeszkodziło jej to w poślubieniu narzeczonego i ukończeniu edukacji. Chorobę udało się chwilowo powstrzymać, jednak, gdy Maria była w ciąży z trzecim dzieckiem, nowotwór pojawił się ponownie. Młoda kobieta zgodziła się jedynie na takie leczenie, które nie zagrozi życiu dziecka. Zmarła w 1995 r. w wieku 26 lat.
Brat Placido Cortese urodził się w 1907 r. na wyspie Cres, należącej obecnie do Chorwacji. Jako młody ksiądz pracował w bazylice św. Antoniego w Padwie i redagował franciszkańskie czasopismo. W czasie II wojny światowej pomagał internowanym w obozach koncentracyjnych na terenie Włoch i organizował ich ucieczki. Wspierał także ukrywających się Żydów. Niemcy zauważyli działania o. Placido i aresztowali go. Zmarł w koszarach SS w wyniku ciężkich tortur w listopadzie 1944 r.
Ojciec Święty uznał także heroiczność cnót Enrici Beltrame Quattrocchi, najmłodszej córki małżeństwa beatyfikowanego przez Jana Pawła II w 2001 r. „Ta rodzina szła drogą świętości. Pokazuje, że jest to możliwe, piękne i ma fundamentalne znaczenie dla dobra Kościoła i społeczeństwa” – mówił papież podczas Mszy beatyfikacyjnej. Enrica zamierzała wstąpić do zakonu, jak starsze rodzeństwo, jednak jej powołaniem okazało się towarzyszenie rodzicom i praca społeczna. Angażowała się w wolontariat i działalność pedagogiczną. Jej życie było naznaczone chorobami, trudnościami ekonomicznymi, ale także codzienną modlitwą i Eucharystią. W ostatnich latach życia poświęciła się pomocy małżeństwom przeżywającym kryzysy.